Zapędziłem się nieco w elementach bieli, na blogu zrobiło się tym samym jakby mało muzycznie...
Niniejszym wątkiem w małej części nadrabiam zaległości.
Przed Wami White Lies, moje tegoroczne objawienie.
Myslę, że gdyby doprowadzić do fuzji Joy Division, Man At Work i Alphaville otrzymalibyśmy właśnie WL :) Tak już jest, że gdy na muzycznym rynku pojawia się coś wartościowego, niebanalnego, a na dodatek chwytliwego, siłą rzeczy dopatrujemy się analogii i wpływów.
Płyta "To loose my life... " - nie wyciągam z odtwarzacza od momentu zakupu (pięknie się przy tym obrabia rawy ;) Polecam!
piątek, 29 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz