poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Plenerowe zapachy

Święta Święta i po ptakach - jak mawia Wioletta :)
Moje stanowczo upłynęły pod znakiem pierwszych prawdziwych porannych plenerów w tym roku. Bo to i czasu trochę więcej i pogoda pięknista...
Być zmęczonym szarością, wyposzczonym słońca tak, że stać człowieka na ochocze zrywy z łóżka o 5" każdego świątecznego dnia...
Czy wiecie jakie to uczucie- jechać autem "na rzut reszką", słuchać w radiowej Trójce Ani G. i zastanawiać się w którym momencie słońce wyjrzy zza widnokręgu; w jakim miejscu się znajdę?
Dylematy. Wydobywać z bagaznika aparat, czy po prostu upajać się złotymi 60-cioma minutami brzasku?
Czy znacie zapach poranka- leśnego igliwia, bagien, torfowisk i sennego Air dobywającego się z aucianych głośników...?
Reakcja na wypadkową takich doznań czasami potrafi być b. spektakularna. Przyznaję to bez wstydu - zdarza mi się GŁOŚNO wyrażać poranny zachwyt(!), więc jeśli w emelowych warunkach o 5" rano usłyszycie coś niepokojącego, nie wykręcajcie od razu 112. To mogę być ja ;)

Za szybą:








w głośnikach:



s-rise s-portrait:



Brak komentarzy: